Nie każda zbiórka to tylko liczby, cele i daty zakończenia. Niektóre to historie, które zostają z nami na zawsze… bo pokazują, że proszenie o pomoc może być czymś więcej niż decyzją podjętą z potrzeby. Może być aktem odwagi, zaufania i wiary w ludzi.
Jako opiekun zbiórek miałam zaszczyt towarzyszyć rodzinie, która mimo strachu i wątpliwości zdecydowała się poprosić o pomoc. Ich historia to dowód na to, że otwartość i zaufanie mogą uruchomić prawdziwą lawinę dobra.
„Zbiórka dla Piotrusia była dla nas wydarzeniem głęboko poruszającym, wyjątkowym i niosącym ogromne znaczenie emocjonalne. To nie była tylko akcja zbierania środków – to był znak, że w trudnych chwilach nie jesteśmy sami. Że nawet jeśli w sercu nosimy ciężar niepewności, troski i ogromnej odpowiedzialności za los dziecka, to możemy liczyć na realne wsparcie innych ludzi – często zupełnie obcych, ale otwartych i gotowych pomóc z potrzeby serca.
Kiedy zdecydowaliśmy się rozpocząć zbiórkę, towarzyszyło nam wiele obaw. Baliśmy się hejtu, niezrozumienia, oceny. Baliśmy się tego, że ktoś powie: „Przecież macie środki od państwa, jesteście rodziną zastępczą, po co jeszcze prosicie o pomoc?”. Te myśli długo trzymały nas w miejscu.
Właśnie wtedy nieocenioną rolę odegrała osoba koordynatora zbiórki. To wsparcie – tak profesjonalne, a zarazem pełne empatii – dało nam siłę, by przełamać wątpliwości. Zostaliśmy poprowadzeni przez każdy etap – od słów, jak mówić o potrzebie, po formalności i przygotowanie treści zbiórki. Koordynator nie tylko czuwał nad przebiegiem kampanii – on dał nam też coś więcej: poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia. To ogromnie ważne, szczególnie w sytuacji, kiedy samemu zmaga się z trudami codzienności i emocjami, które towarzyszą opiece nad dzieckiem z trudną historią.
Ta zbiórka otworzyła nas również na zupełnie nowe relacje. Poznaliśmy ludzi, którzy chcieli po prostu pomóc. Rodziców w podobnej sytuacji, terapeutów, osoby, które same doświadczyły traumy i dziś chcą wspierać innych. Ta sieć dobra, która wytworzyła się wokół Piotrusia, była czymś niezwykle poruszającym. Nie spodziewaliśmy się aż takiego odzewu, ani tego, że oprócz środków finansowych otrzymamy tyle słów otuchy, modlitw, wzruszających wiadomości i zwykłej, ludzkiej obecności.
Zrozumieliśmy, że proszenie o pomoc nie jest powodem do wstydu. Wręcz przeciwnie – to akt odwagi i wiary w ludzi. Bo to, co udało się osiągnąć dzięki tej zbiórce, to nie tylko konkretne wsparcie dla Piotrusia, ale i utwierdzenie nas w przekonaniu, że to, co robimy, ma sens. I że warto walczyć – nawet jeśli czasem ta walka jest pełna trudnych emocji i lęków.
Dziś, patrząc na efekty tej zbiórki, widzimy nie tylko zebraną kwotę. Widzimy mosty między sercami, widzimy empatię, zaufanie i wspólnotę. To doświadczenie pozostanie z nami na zawsze.”
Czytając te słowa, miałam w oczach łzy. Bo jako opiekun wiem, że czasem największą pomocą nie jest wskazanie narzędzia czy dopięcie formalności, ale po prostu bycie obok. Wysłuchanie. Upewnienie kogoś, że jego historia ma znaczenie, że jego emocje są ważne, a decyzja o rozpoczęciu zbiórki jest odważna i piękna.
Rodzina Piotrusia potrzebowała nie tylko kampanii, ale też spokoju, bezpieczeństwa i pewności, że ktoś ich zrozumie. Bez oceny. Każde słowo, każdy etap tej zbiórki prowadziliśmy razem. I to właśnie ta relacja oparta na zaufaniu i empatii stworzyła coś, co rodzina nazwała „siecią dobra”.
To wyrażenie zapamiętam na długo. „Sieć dobra”. Coś, co powstaje między zupełnie obcymi ludźmi, którzy w odpowiednim momencie czują potrzebę, by się zaangażować. Czasem przez symboliczną wpłatę, czasem przez modlitwę, czasem przez udostępnienie zbiórki dalej.
To właśnie pokazuje siłę naszej społeczności, że tu nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o wspólnotę, ludzką obecność, odwagę i wzajemne wsparcie.
Dla mnie, jako opiekuna zbiórek, taka opinia to nie tylko podziękowanie. To przypomnienie, że każdy dzień tej pracy ma sens. Że warto odpowiadać na wiadomości z troską, że warto słuchać z uwagą, że warto być człowiekiem – nie tylko koordynatorem.
Dziękuję rodzinie Piotrusia za zaufanie, za otwartość i za te poruszające słowa. One będą inspirować nas wszystkich: opiekunów, darczyńców, a może też tych, którzy dopiero myślą o rozpoczęciu zbiórki i jeszcze się wahają.
Pamiętajcie, prosić o pomoc to nie wstyd. To odwaga, która może zbudować coś niezwykłego.
Zobacz także: https://szczytny-cel.pl/blog/opinia-ktora-zmienila-wszystko
Zbieraj na swój szczytny cel już dziś!