Pożar kamienicy w Wituniu

W środę, 24 kwietnia, w Wituni, w gminie Więcbork, nasze życie zmieniło się na zawsze. Mój tata, Andrzej, odwiedził mieszkanie, które wynajmowałam, by wymienić butlę gazową. Niestety, była ona rozszczelniona, co doprowadziło do tragicznego pożaru. W wyniku tego dramatu tata został hospitalizowany z oparzeniami I i II stopnia, a ja razem z moimi córkami w wieku pięciu i czterech lat straciłyśmy wszystko – dach nad głową i wszystkie nasze dobra materialne.

Chociaż doznałam oparzeń nóg i jestem zaniepokojona stanem zdrowia mojego taty, jestem ogromnie wdzięczna, że moje córeczki są całe i zdrowe. Aktualnie znalazłyśmy schronienie u mojej siostry, co stanowi tymczasowe rozwiązanie, ale musimy stworzyć dla siebie nowe, bezpieczne miejsce do życia. Bez wsparcia ze strony społeczności i ludzi o dobrym sercu, ta sytuacja będzie dla nas niezwykle trudna do przezwyciężenia.

Zwracam się z gorącą prośbą o pomoc. Każda forma wsparcia, nawet najmniejsza, jest dla nas bezcenna i przyczyni się do odbudowy naszego życia. Odbudowa naszych życiowych fundacji będzie wymagać czasu, wysiłku i zasobów, których obecnie nie mamy.

Z góry dziękuję!