Wsparcie po pożarze w Żninie

W miejscu, które na co dzień dzieliliśmy z mężem i naszą 14-letnią córką Nadią, wybuchł pożar.

Udało nam się uciec na czas i to jest dla nas najważniejsze. Ale ogień pozostawił po sobie zniszczenia. Straciliśmy wszystko, co mieliśmy w posiadaniu - ubrania, sprzęty, pamiątki, codzienność.

Najtrudniejsza była jednak strata naszych zwierząt. Trzy z ośmiu ukochanych kotów nie przeżyły. Ich nieobecność boli najbardziej - były częścią naszej rodziny, cichym sercem domu.

Dziś czeka nas nowy początek. Trzeba uzupełnić to, co zostało zabrane przez żywioł. Od najpotrzebniejszych rzeczy, po te drobiazgi, które sprawiają, że miejsce znów staje się domem.

Za kilka dni zbliżają się Święta Wielkanocne, czas odrodzenia, nadziei i bliskości. W tym roku będą inne, ale wciąż z tą samą wiarą, że po każdej trudności przychodzi światło.

Będziemy ogromnie wdzięczni za każde wsparcie - dobre słowo, gest życzliwości, udostępnienie naszej zbiórki. Bo to właśnie dzięki takim gestom łatwiej jest uwierzyć, że wszystko jeszcze może się poukładać. Że nawet pośród popiołów można zbudować coś dobrego. Na nowo. Razem.