Pożar domu w miejscowości Siedliska

Dom, który płonął, ale nasze serca wciąż są pełne nadziei...

To miejsce było z nami od zawsze. Ściany, które widziały nasze śmiechy, łzy i codzienne życie. Dom, w którym dorastałam i który stał się światem mojej 9-letniej córki. Tu uczyła się chodzić, mówić, świętowała pierwsze urodziny. To miejsce, które znało nas lepiej niż ktokolwiek.

Niestety, ogień odebrał nam poczucie bezpieczeństwa. Zwarcie instalacji elektrycznej zapoczątkowało pożar, który zniszczył dużą część dachu i wnętrza. Choć dom nie był ubezpieczony, a nawet w przypadku polisy nie przysługiwałoby nam odszkodowanie, to największym szczęściem było to, że nikt nie ucierpiał. W środku byłam ja, moja babcia i córka.

Dziś stoimy przed ogromnym wyzwaniem. Nasz dom wymaga gruntownego remontu: odbudowy dachu, naprawy pomieszczeń mieszkalnych i odtworzenia części domowego wyposażenia. To wszystko przerasta nasze możliwości.

Zostaliśmy z tym wszystkim sami, ale nie tracimy nadziei. Wierzymy, że dobroć ludzi wciąż potrafi odmieniać losy. Każdy gest, każde dobre słowo, każda iskierka zrozumienia jest dla nas światłem w tym trudnym czasie.

To już nie tylko odbudowa murów - to próba odbudowania życia.