Pożar w Białych Błotach

W domu, który od lat był naszym wspólnym miejscem – gdzie razem z mężem i jego mamą tworzyliśmy codzienność – wybuchł pożar. Zdołaliśmy uciec z płonącego budynku, jednak nie wszystkie nasze zwierzęta miały tyle szczęścia… To jedno z tych doświadczeń, które na zawsze pozostają w sercu i pamięci.

Żywioł był bezlitosny. Kilkanaście zastępów straży pożarnej walczyło o każdy fragment domu, ale zniszczenia okazały się ogromne. Dach nadaje się do całkowitej wymiany, okna i wnętrza wymagają kapitalnego remontu. Każdy kąt, który jeszcze wczoraj tętnił życiem, dziś przypomina o sile ognia.

Teściowa znalazła tymczasowe schronienie u bliskich, a my z mężem mieszkamy w pomieszczeniu, które ocalało. Najbardziej zależy nam na tym, by jak najszybciej odbudować dach, zanim jesienne deszcze i chłody spowodują kolejne zniszczenia.

Pożar wywrócił nasze życie do góry nogami, ale nie odebrał nam nadziei. Wierzymy, że choć przed nami długa droga, uda się nam odbudować nie tylko dom, ale i codzienność, która była w nim zakorzeniona. To historia o stracie, ale też o sile, by zaczynać od nowa – krok po kroku wracając do normalności.