Umieram pomóż błagam

BŁAGAM JUŻ NA KOLANACH, JESTEM NA DNIE, NIE STAĆ MNIE BY RATOWAĆ MOJEGO PRZYJACIELA. ZROBIĘ DLA NIEGO WSZYSTKO. JESTEM ZEREM BO NIE STAC MNIE NA LECZENIE PRZYJACIELA.

Timo (sześcio-miesięczny kocur) jest moim największym przyjacielem, którego przygarnalem. Niestety szczęście to nie trwało zbyt długo. Dwa tygodnie temu gdy ta kulka szczęścia zawitała w moim domu zauważylem że z dnia na dzień jego stan zdrowia pogarsza się. Kotek ciągle kichał a po dwóch dniach zaczął pojawiać się u niego ropny wypływ z nosa który utrudniał oddychanie. Po wizycie u weterynarza okazało się że Timo jest przeziębiony. Kotek dostał przepisany antybiotyk oraz lek na zbicie gorączki jak i kropelki do nosa. Po tygodniu stosowania leków nie było widocznej poprawy. Weterynarz zlecil pierwsze badania krwi które okazały się być fatalne jednak dalej zostawiały wiele niewiadomych przez które nie mogła zostać postawiona ostateczna diagnoza. Kolejne antybiotyki były przepisywane z nadzieją poprawy która mimo to nie nastąpiła a stan kotka pogarszał się. Kot miał dużą gorączkę która stale się wahała, stracił apetyt i ochotę na cokolwiek. Większość dnia spał, Pewnego razu podczas snu Timo dostał ataku padaczki która trwała około 5 minut, bylem przerażony. Jakby tego było mało, kolor oczu Timo zmienił się z charakterystycznych dla tej rasy lodowo niebieskich na zielone a źrenice straciły swój regularny kształt. zostały wykonane obszerne badania (USG, RTG, pakiet badań krwi) z których wyszło że kot jest śmiertelnie chory. Świat mi się zawalił ale pomimo wyroku śmierci jaki dostaliśmy chce walczyć o zdrowie Timo! Jego leczenie będzie bardzo długie i kosztowne. Kot podczas leczenia musi być pod regularną kontrolą weterynarza i mieć regularnie wykonywaną serie badań aby na bieżąco monitorować jego stan zdrowia. Niestety w moim regionie nie ma wystarczająco kompetentnych weterynarzy dlatego też musimy podróżować aż do Poznania żeby kot był pod opieką specjalistów którzy są w stanie mu pomóc. Jest to bardzo trudny czas dla nas wszystkich ale mamy nadzieję że nasz Tituś z tego wyjdzie. Każdego dnia zaskakuje nas ilość sił i wola walki jaka drzemie w tym kotku. Ogromnie Państwa prosze o wsparcie, ponieważ każda złotówka się liczy i z góry dziękujemy za szelką okazaną pomoc!     

Poprzednią zbiórkę zakończyłem przez przypadek.